Czy można cofnąć się w czasie jednym łykiem? Wbrew pozorom – tak. Każdy kieliszek to nie tylko smak i aromat, ale też historia - ludzi, miejsc i kultur. Dawne trunki, które przez lata popadły w zapomnienie, dziś powracają w nowych odsłonach – czasem wiernych tradycji, czasem zaskakująco nowoczesnych. To nie moda, a raczej powrót do korzeni. Które alkohole pachną historią i jak smakują ich współczesne reinkarnacje?

Miód pitny – trunek bogów i wojowników
MoMiód pitny to jeden z najstarszych znanych alkoholi – pili go starożytni Grecy, wikingowie i średniowieczni rycerze. Był symbolem siły, zdrowia i dobrobytu. Zniknął z europejskich stołów, gdy pojawił się tańszy cukier i popularniejsze stało się wino oraz piwo. Dziś miód pitny wraca do łask – i to w wielkim stylu. Polskie pasieki i małe wytwórnie odtwarzają starodawne receptury, ale też eksperymentują - pojawiają się miody z dodatkiem chmielu, przypraw, a nawet kawy. Coraz częściej można spotkać miód pitny serwowany w koktajlach – na przykład w duecie z cytrusami i gin’em.
Cydr i perry – codzienne napoje sprzed wieków
Cydr jabłkowy i perry gruszkowy to trunki, które przez stulecia były napojem codziennym w wielu europejskich domach. W Anglii czy Normandii cydr podawano częściej niż wodę – był czysty mikrobiologicznie i bezpieczny dla ludzi. XX wiek niemal go zabił – bowiem to tanie wina i piwa zdominowały rynek. Wielki powrót ma miejsce na naszych oczach - dziś cydr naturalny, niefiltrowany i perry z lokalnych odmian owoców stają się synonimem wysokiej jakości. Coraz więcej producentów sięga też po starodawne techniki fermentacji w glinianych naczyniach czy beczkach.

Absynt – zakazana „zielona wróżka”
Trunek, który stał się legendą epoki fin de siècle. Absynt był ulubionym napojem artystów – pił go Van Gogh, Toulouse-Lautrec czy Baudelaire. Pojawiły się jednak plotki, że powoduje halucynacje i szaleństwo. W rezultacie na początku XX wieku zakazano go w wielu krajach. Powrócił dopiero w XXI wieku – legalny, ale z mniejszą zawartością tujonu. Dzisiaj absynt produkuje się zgodnie z dawnymi recepturami, a rytuał jego picia (łyżeczka, kostka cukru, powolne kapanie wody) znów stał się atrakcją wielu barów. Co ciekawe, pojawiły się też nowoczesne interpretacje – absynt w koktajlu Negroni czy nawet w czekoladkach.
Tokaj – król win i wino królów
„Vinum regum, rex vinorum” – tak o Tokaju mawiał Ludwik XIV. To wino z północno-wschodnich Węgier było ozdobą królewskich dworów w całej Europie. Jednak w XX wieku, po wojnach i dekadach komunizmu, Tokaj niemal zniknął z mapy wielkich win. Na szczęście od kilkunastu lat przeżywa renesans – młode pokolenie winiarzy wróciło do tradycji, a świat znów zachwycił się jego złotym kolorem, słodyczą i niezwykłą trwałością. Obok klasycznych win aszú pojawiają się też lekkie, nowoczesne interpretacje – idealne na początek przygody z Tokajem.
Ziołowe eliksiry klasztorne i dawne receptury aptekarskie
Zanim alkohol stał się towarzyszem biesiad, był lekarstwem. Mnisi i aptekarze tworzyli ziołowe nalewki, które miały wspierać zdrowie i dodawać sił. Tak narodziły się m.in. benedyktynka czy chartreuse – likiery znane do dziś. Dziś moda na „aptekarskie” alkohole wraca. Renesans przeżywają amaro, bittersy i nalewki inspirowane dawnymi zielnikami. Barmaństwo chętnie sięga po gorzkie, ziołowe smaki, a małe destylarnie tworzą własne wersje historycznych receptur.

Czy te reinkarnacje naprawdę smakują jak dawniej?
To pytanie, które zadaje sobie wielu pasjonatów. Czy miód pitny sprzed 500 lat smakowałby tak samo jak dziś? Prawdopodobnie nie – bo zmieniły się owoce, miód, woda, a nawet klimat. Jednak właśnie w tym tkwi magia współczesnych interpretacji. Nie chodzi o wierne kopiowanie, ale o przywrócenie ducha dawnych trunków – ich charakteru, opowieści i klimatu.
Zobacz też
- Likier czy eliksir? Historia trunków, które miały leczyć
- Cocktail Stories – historie najsłynniejszych koktajli
- Mocne alkohole, które warto przywieźć z Czech i Słowacji – co kupić, a czego unikać?
- Alkohole agenta 007 - Bond raczył się nie tylko martini
- Czy whisky może opowiedzieć historię? Storytelling w świecie mocnych alkoholi ma się bardzo dobrze